środa, 16 kwietnia 2014

SKOK Wołomin to normaloność

Dobrze, wreszcie mam trochę świętego spokoju. Miałem najazd Hunów, czyli wpadła rodzinka z daleka. Niestety za długi kontakt z rodziną skutkuje, tym, że trzeba się szybko ewakuować. Mój kuzyn pracuje w bankowości korporacyjnej. Kiedy dowiedział się, że zlikwidowałem konto w banku i przeniosłem do spółdzielczej kasy oszczędnościowo kredytowej w Wołominie czyli do popularnego Skok w Wołominie to zaniemówił. A potem zaczął oklepane wyciągać argumenty, żywcem przeniesione z Gazety Wyborczej, która dla niego i jemu podobnych stała się wykładnią i elementem kształtującym jego dorosłe życie. Jeden wzorze, jedna gazeta, jeden redaktor, jedno źródło informacji, brak dystansu. Robert po prostu chce być kopią nie wiem czego, chyba Palikota, wydaje mu się, że europejskość to negowanie wszystkiego, poza korporacyjnym badziewiem. Jest uformowany na kształt podobny bankowych cyborgów które rano mijam, lub spotykam w w warszawskim metrze. Tacy sami, szarzy, bez uśmiechu, powściągliwi. Każdy z nich sądzi, że zostanie Łorenem Bufetem, a po kilku latach i tak skończy wyrzucony na pysk z korporacji, a jego miejsce zastąpi kolejny młody gniewny ze słoikiem w dłoni. Wolę swoją spółdzielczość nie korporacyjną w wydaniu Skok w Wołominie. Lubie normalność, a Skok w Wołominie to mi daje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz