Poprzednia
notka była o bankowości korporacyjnej prowadzonej w wydaniu Nordei. Dziś będzie
o bankowości korporacyjnej w wydaniu Millenium. Rany boskie ależ to są
aroganci. Opowiadała mi znajoma, że przez blisko cztery lata spłaca u nich
lombardowy kredyt, bo jak nazwać kredyt zaciągnięty w Millenium. Oni po prostu łupią
swoich klientów. Straciła pracę i teraz ma problemy ze spłacaniem.
Wyobraźcie
sobie, że dzwonią do niej przynajmniej kilkanaście razy dziennie i straszą, że
jak nie zacznie spłacać, to straci wszystko. Właśnie co może stracić? Co korpo
z Millenium ma na myśli? Stracić może zaufanie korpo z Millenium, a co za tym
idzie, nie udzielą jej kolejnego kredytu, czy odmówią karty kredytowej. Pusty śmiech
mnie ogarnia kiedy o tym sobie pomyślę. Przecież żyją te pijawki z udzielanych
pożyczek, kredytów, kart kredytowy. To co wówczas się stanie, jak przestaną
sprzedawać pieniądz? Będą zmuszeni zamknąć oddział jako nie rentowny i na mordę
wylać swoich pracowników. Jednym słowem paranoja w korporacyjnej bankowości nie
zna granic. Pracownicy Millenium zamiast dbać o komfort swoich klientów
doprowadzają ich do ostateczności, czym w konsekwencji prowadzą do rezygnacji z
posiadania konta. Moja znajoma zamknęła konto w Millenium spłaciła pożyczkę środkami
uzyskanymi ode mnie. Założyła konto w Skok Wołomin tak jak jej poradziłem i
teraz co miesiąc przelewa bez prowizji środki, które jej pożyczyłem. Skok Wołomin
zyskał nowego klienta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz